Ostatnie dni to są niesamowite, zaskakujące i nieprzewidywalne zwroty akcji. Począwszy od małych i coraz to większych
szczęść (od nie pamiętam kiedy) do totalnych
katastrof i
armagedonów..Najciężej chyba było mi usłyszeć, w drodze do Wrocławia z fantastycznymi ludźmi , że moje auto zostało zmasakrowane. Ja się pytam, kto pieprzonej gówniarzerii co jeździć nie potrafi daje prawa jazdy?! Kto im do cholery daje samochody!? Mam tylko nadzieję, że z moją niunią nie będzie tak źle jak to wygląda... No pół auta ni ma. Niech ich wszystkich chuj! Niewyobrażalne jest dla mnie, jak można skasować stojące na parkingu(i to nie przy drodze) auto... Cholerny frajer! Dobijające są też choróbska towarzyszące mojemu i tak już styranemu życiu, ale i wszystkich moich bliskich... Ja spokoju to chyba nie zaznam. Dobrze, że
wciąż istnieją osoby, które mimo wszystko
są,
były i mam nadzieję, że
będą zawsze! ;* Weekend (przedłużony :P;*) mimo wszystko był bardzo udany, jednak moje przekonanie,że ja do imprez , wrocławskich imprez, na dużą skalę się nie nadaję - sprawdziło się.
;p Tymczasem
sesje, sesja, sesja... a myśli mam w chmurach.. Albo może dopiero niedługo w nich będą? W każdym razie jest to nieuniknione. Wiadomo, że jest mi szkoda, ale wiem.. że teraz wszystko w końcu schodzi na dobrą drogę. Ha! Mało tego, czytając dzisiaj mój noworoczny horoskop padałam ze śmiechu.. Jeszcze nigdy w życiu tym ściemniaczom nie udało się trafić z tymi pieprzonymi "przepowiedniami". No kropka w kropkę, idealnie to... co ma teraz miejsce,
lol. Dobrze by było aby sprawdził się do końca!
:)) ;* Ot się rozpisałam.. Ale to i tak jest marna namiastka tego co czuję i tego co chciałabym powiedzieć. Jednak teraz wiem, że nie warto... Mój
zeszycik w serduszka chętnie przygarnie pozostałe newsy ostatnich wydarzeń.
:)
Żegnam się.. pozostaję z pedagogiką... Socjologia(zdana!
:D:D:D) przychylną była, niech i pedagogika taką będzie...
może w końcu będzie normalnie.. ;)*