czwartek, 31 października 2013

107.

Nie wierzę, że tak poległam... o.O Dobrze, że jest już dzień...ładny dzień! :D I czeka mnie wiele rzeczy do zrobienia.. ta, yhy.. już to widzę. xD A no i 6 nowych leków w czym antybiotyk, zawsze spoko.. Może i dobrze, że zajebałam się jak świnia.. prze okrutnie, bo teraz znów za szybko się nie napiję...(i dobrze!). So... do dzieła! Zacznę od zjedzenia czegokolwiek, przynajmniej próby... :D  ps. Jeżeli nie używajcie cukru, piwo pijecie zielone, wino wytrawne, to nigdy, ale to nigdy nie pijcie słodkiej (rudej żołądkowej) wódki z colą... zabójstwo!

także tego... ekhm.



środa, 30 października 2013

106.

Dziwne to uczucie, kiedy jest się pewnym, że pewne sprawy są daleko za nami i pewne życiowe rozdziały, pozamykane. A jednak przeurocza pani podświadomość nie śpi. Za to śpię ja, a w głowie mej tworzą się nierealne scenariusze. Dzisiejsza noc była jedną z tych 'twórczych'. Doprawdy, nie spodziewałam się, że w mojej głowie... gdzieś w ciemnych zakątkach, mogą kryć się jeszcze takie myśli, pragnienia, niespełnione chwile... Z jednej strony zaburzyło to nieco egzystencję mojej normalności, z drugiej.. przywiało na chwilę kilka refleksji, nieszkodliwych myśli, których realizacja nigdy nie będzie mieć miejsca. :) Co najdziwniejsze, ten sen wywołał u mnie kilka sprzecznych reakcji. Strach, współczucie, niezdecydowanie, niepewność, miłość, normalność, skrajność.. a także odczułam powiew przeszłości. I nie umiem czytać ze snów, nie mam pojęcia czy ten sen ma jakieś odesłanie do przyszłości czy był tylko i wyłącznie przypadkiem albo też ziszczeniem moich myśli - nie wiem. Póki co nie chciałabym się dowiedzieć, życie jest pełne niespodzianek. Jakaż frajda by była z życia, gdybyśmy mogli znać przyszłość...(żadna). ;)


wtorek, 29 października 2013

105.

Ha! W końcu się rozgrzeszyłam i zmieniłam wygląd blodzia.. :x Zmieniłam też styl czesania się i zaczęłam się malować, bo przez tą chorobę wyglądam jak kościotrup przejechany przez słonia.. Mało tego, przechadzając się po naszym pięknym mieście czuję się jak gimnazjalna małolata.. Chociaż chyba powinnam rzecz jak dziecko z podstawówki , bo gimnazjalistki wyglądają starzej ode mnie... x.X Tylko po co to robię, jak i tak nie wychodzę z domu... hah. Dobrze, że chociaż Kastelik jest i dla niej też dobrze,że jestem ja, czyli obopólne korzyści. ;) Posprzątam dom, a co..taka będę! Niech ten czas zapierdziela... albo niech chociaż będzie pogoda, pliska! W końcu zostały tylko 3 dni, TYLKO trzy! :D Poza tym  moja kicia jest podejrzanie bardzo do kiziania.. co nie zdarza się Carmisiowi, oj nie zdarza.. Ja nie mam nawet o czym pisać, jest tak statecznie i spokojnie, a ponad to zupełnie mi ta monotonia nie przeszkadza, że nawet nie chce mi się wymyślać..co w moim przypadku jest już sukcesem. Szukanie problemów na siłę! <3 Och tak, ale nie tylko ja mam z tym problemy... Skoro nie mam o czym pisać, to nie będę! haha, mega mądrości..
W dalszym ciągu czekam na WASZE propozycje co do 'edukacyjnych' notek! :) 

mwahahahaha, kamerkowe gunwo. :D 

niedziela, 27 października 2013

104.

Dobrze, że już tu nie mieszkam.. Zawiść, co niektórych ludzi dosłownie by mnie zniszczyła (...) mniejsza w to. Dobrze, że jest moja urocza kicia , która robi tuli-luli i pociesza moja dziś niezbyt szczęśliwą mordkę. ;3 Nie mam także ochoty nic konkretnego pisać... Wrzucę kilka fotek z koniuchami i powiem tylko tyle : Mam złotego konia, pod każdym cholernym względem! I nie mogę się doczekać grudnia, choć mam nadzieję, że uda się wszystko załatwić wcześniej... Najpiękniejszy prezent urodzinowy ever! <3

Bajka (Agaty) & ja. - czyli pierwsze próby. ;)


Bajka (z Orłowca)& ja. <3 - czyli nasze nieudolne próby czegokolwiek...






Podstawiony zadzior. <3 A żeby takie galopy one miała pod siodłem.... ach!


czwartek, 24 października 2013

103.

Dziś zaczęła się moja przygoda z Siwym. ;) Nasza pierwsza wspólna lonża wypadła i dobrze i źle. Co stajnia to obyczaj - to prawda. Koń chodzi na nieco innych zasadach niż te , które znam, ale nie znaczy to, że się nie dogadywaliśmy.W końcu mam zamiar czerpać od każdego to co najlepsze, więc nowe doświadczenia sa jak najbardziej na plus ;))  Pod koniec jazdy Siwo fajnie zaczął pracować. :) Niestety do tego gada najszybciej za 2 tyg. Jadę na week. do swoich, musze pojeździć młodziaki w Orłowcu póki pogada i pomóc Marcie z niesworną Bajką ( nie z Orłowca 
;p ). Także, tydzien spedze na bank aktywnie. :D

a tymczasem jakość pasztet i Siwo na lonży. :D


wtorek, 22 października 2013

102.

Cieszę się, że otaczają mnie naprawdę życzliwe osoby w tym parszywym i  zawistnym końskim świecie. I to takie, które przekazują mi naprawdę wartościową wiedzę i dzielą się niesamowitymi umiejętnościami. Nie sądziłam ,że kiedykolwiek będę miała takie możliwości.. Chciałabym, naprawdę chciałabym wchłonąć jak najwięcej tej wiedzy. Cel: potrafić pojechać na każdym koniu - to główny mój cel do osiągnięcia. Poza tym chciałabym móc pomagać innym , mieć wiedzę , którą mogę się podzielić z innymi ludźmi. ;) Do tego będę dążyć. :) Ale jeszcze wieeeeeleeeeee pracy przede mną. Ważne, że mam możliwości i niezmiernie ważną motywację! Ambicje... wiele ambicji.
A tymczasem dużo jazdy i jeszcze więcej jazdy i jeszcze więcej teorii. ;) W czwartek wsiadam na mojego wrocławskiego, nowego podopiecznego i zobaczymy jak się dogadamy. Przy dzisiejszym czyszczeniu dogadywaliśmy się, więc myślę że będzie nie najgorzej. :) Na week. najprawdopodobniej do domku więc pojeżdżę młodziaki i chciałabym Majucha ;) Pomogę tez Marcie i zobaczymy co z tego wyjdzie. A w przyszłym tyg. raczej na pewno znów do Krzysia. :) Piękna pogoda sprzyja, oby jak najdłużej! :)

na zdj. Mediator (Siwy) , z którym to od czwartku rozpoczyna się moja praca... :D


poniedziałek, 21 października 2013

101.

Myślałam, myślałam, myślałam (...) i nie wymyśliłam o czym mogłaby być kolejna tematyczna notka.. Możecie macie jakieś propozycję? Problemy w związkach, z którymi nie potraficie sobie poradzić? Czekam na propozycję , a postaram się zmalować coś mądrego. :) 
Ja tymczasem odreagowuje stres i nerwy Eminemen, sernikiem i kaaaawą. Jest dobrze, no kurcze jest! Bo.. jutro konie, bo czwartek wolny, bo weekend znowu będzie szybciej, bo przyszły tydzień cały wolny czyli suma sumaru 10 dni wolnego. ;D Japierdzielęnoszniewierzę.. Tyleeeeeee czasu, że aż nie wiem co z nim zrobię. Znając życie to zapewne bez skrupułów przepierdzielę. :D mwahahahahaha. A wracając do złych rzeczy, to kiedy się denerwuję rosną mi kaptury niczym kulturystce o.O kurcze może powinnam się wkurwić i pójść na zawody. ;D Jako, że jutro znów tylko jeden wykład lecę pobawić się zdjęciami. ;)) A no i jestem debilem roku, zrobiłyśmy z Kiw. ciekawe zdj., nie mogłam się doczekać kiedy przyjadę do Wro. bo byłam pewna ,że tu mam kabel i co... kupa, kabel jest w domu. zonk150. No i to chyba na tyle moich obecnych wywodów. 
Czekam na propozycję na notki! :)

a tymczasem kilka słitaśnych fotuń z kameruni... xoxo.

nowa,wesoła pani Sofa.

eaym... mam ciemne włosy.. o.O

kafusiaaa.... <3

sobota, 19 października 2013

100.

Życie na psychotropach jest mi chyba niedalekie.. Póki co zielona herbatka,konie i leki na uspokojenie. Ci ludzie mnie wykończą. Zostanę astronautą i zmienię planetę. Ta..ewidentnie nie jest dla mnie. Głupota i nieodpowiedzialność ludzka budzą we mnie niemożliwie złe emocje... Nie mogę takich czuć, niszczę się.

`Kurczę się w sobie zamykam...




psychodela społeczna, moralna..
jakakolwiek..

środa, 16 października 2013

99.

Odkąd pamiętam, mówiłam że zostanę ministrem zdrowia - teraz wiem dlaczego.. 9 cennych godzin mojego pięknego życia spędzonych w poczekalni ( z telewizorem, wow!) na ostrym dyżurze w największym szpitalu we Wrocławiu to stanowcze przegięcie! Mało tego, mój stan 5 razy się pogorszył, ale i tak nie udzielono mi pomocy... (ani nikomu innemu z poczekalni, bo? "Państwa stan zdrowia nie zagraża życiu - proszę czekać."- to nic ,że mogło mi się wdać zakażenie, to nic ,że chłopak nie będzie miał palca.. i wiele innych przypadków.) [...] O godzinie 23, padnięta i zapłakana, stwierdziłam że muszę jechać do domu, ponieważ za chwilę w ogóle się stąd nie wydostanę ( i miałam rację). Potem była wielka podróż do domu oraz szukanie apteki 24h. - ponieważ jeden z dwóch wspaniałych doktorów, który to wypełniał papierki , powiedział mi ,że muszę odkazić to sobie sama.. Suma sumaru do domu dotarłam po 1 w nocy.. Normalna kpina! Kpią ludziom w oczy! I to za nasze pieniądze... Całe szczęście, że dnia  następnego poszłam do przychodni, (oczywiście prywatnie) gdzie znalazłam naprawdę życzliwych ludzi , którzy mi pomogli i teraz nie umieram z bólu, a nawet mogę w miarę normalnie siedzieć; tudzież funkcjonować (głównie na uczelni). Ale... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. ;) Dość wywodzenia. Jutro ostatni wykład i do domku, pięęęęęęęknie! Szkoda tylko, że pogoda ma się popsuć, a ja jestem na mocnych antybiotykach... 

Dziękuję z całego serduszka Kiwusiowi, Piotrusiowi i Mamie za duchowe wsparcie, mimo wszystko! I oczywiście Krzysiowi za peeeeeeeełne zaangażowanie i stawanie na rzęsach , aby tylko jakoś mi pomóc. Kochane robaczki - takich ludzi trzeba się trzymać! :) :*



poniedziałek, 14 października 2013

98.

Jestem cholerną idiotką. Nad życie lubię robić to, czego broń Boże nie powinnam. Kocham łamać wszelkiego rodzaju zasady i reguły.. To co trzeba, co powinno się robić..To co wypada - nie ma znaczenia.  Moje wybory szokują samą mnie. Mało tego, nie mam pojęcia co mną kieruje kiedy dokonuję tych wyborów.. i prawdę mówiąc, nawet nie wiem kiedy ich dokonuję. 
Kiedyś zwariuję sama ze sobą..

żmija..

czwartek, 10 października 2013

97.

Dobranoc pchły na noc! A w sumie to do poniedziałku. :) Żegnam się końskim akcentem z racji pięknie zapowiadającego się weekendu! :D

I zapraszam do czytania poprzednich notek. :)


już jutro.. o właśnie taka będę szczęśliwa! :D

96.

Jako, że historia wychowania dziś nie odbyła się, wprowadziło mnie, całą grupę , a w szczególności Kinię w wyśmienity nastrój! :) A, że nastawienie to podstawa to czuję się świetnie! A perspektywa tego, że za kilka godzin będę w Lubszy i to z Kiwi, i to aż do poniedziałku - jest przepiękna! Przepiękna jest także, odpukać, pogoda. Plusiki,plusiki,plusiki! ;))  Ważny jest plan, zawsze to powtarzam. A mój? Chyba po raz pierwszy w życiu jest tak oczywisty, przejrzysty, klarowny po prostu prosty! Uczelnia, konie, uczelnia konie. Nauka, ambicje. Chęci, determinacja. I tak w kółko. I mimo , że jest to pewnego rodzaju monotonia - niezmiernie mnie to cieszy. :) Chyba w końcu dojrzałam do stateczności , do spokoju w życiu. 


Mógłbyś tylko towarzyszyć mi Ty... powinieneś. 


Noo... zapraszam to czytania poprzedniego wpisu! :) 
Kolejna taka notka pojawi się najwcześniej w poniedziałek, także macie trochę czasu na sprawdzenie czy te moje wypociny w czymkolwiek mogą wam pomóc. :)


tak apropos poprzedniej notki:

95.

Jeszcze tylko jakieś lekko ponad 30 h. great! Nadal świeci piękne słoneczko, jest suchutko i cieplutko - wymarzona pogoda na weekend wśród koni! Na całe szczęście dzisiaj z moim stanem zdrowotnym, odpukać, jest dużo lepiej. (: Jeszcze tylko dzisiaj przetrwać historię wychowania i do przodu.  

A teraz jak obiecałam, mały dodatek:

1. Podstawą zrozumienia w związku jest : SPOKÓJ.


  Możecie się nawzajem zapewniać, że się kochacie, ufacie sobie i jesteście siebie pewni. A no tak, słownie zapewniać to żadna sztuka. Słowa wypowiada się bardzo łatwo i pochopnie. Dlatego też, mają o wiele mniejszą wartość a niżeli czyny - ale to już wszyscy wiecie. Ale.. kiedy już dojdzie do jakiegoś spięcia między wami i posypią się iskry, ważne aby jedna ze stron potrafiła zachować spokój. Jak wiadomo faceci wraz ze swoim zwierzęcym instynktem są bardzo porywczy i kiedy ktoś stara się im coś wytłumaczyć w nieco dobitniejszy sposób reagują złością, nerwami. Dlatego też moje pani, mimo waszych różnych charakterów powinnyście wyrobić w sobie taką trudną do osiągnięcia cechę jaką jest spokój. Tylko wasz spokój i opanowanie mogą załagodzić sytuację i nie doprowadzić do kolosalnych rozmiarów kłótni. Które..wiadomo czym mogą się zakończyć. Zazwyczaj jest to tak, że mężczyźni idą się napić, albo wyżywają się uderzając w wszelkiego rodzaju przedmioty ( najgorszą opcją są ludzie, a już totalnie niedopuszczalną Ty) , a kobiety zamykają się w domu i płaczą. Co po tym? Obydwoje macie popsuty wieczór i toksyczne myśli. Każdy tak miał, ja dokładnie przechodziłam przez to samo.. Dopóki nienauczyłam się  panować nad emocjami. Faceci są bardzo prości w obsłudze. Mój przyjaciel , który uczy mnie różnych technik jeździeckich zawsze powtarza : "Musisz przewidzieć co zrobi koń." - i tak samo jest z mężczyznami. Na dane sytuacje oni reagują w taki sam sposób, więc naszym zadaniem jest zrobić wszystko byleby nie dopuścić do znanego nam scenariusza. Jest to bardzo długa i mozolna praca - wiem po sobie, ale rezultaty są nie do opisania i naprawdę to się sprawdza. Faceci burzą się na dane słowa (każdy na inne),  kiedy urażamy ich wielkie ego, podważamy zdanie, czy krytykujemy (tu inne wasze spostrzeżenia ).. niestety wtedy ciężko jest ich opanować, muszą się hmm... wyszaleć. My w tym czasie powinnyśmy pozwolić im na to (wiecie adrenalina, testosteron te sprawy) , ponieważ taka ich natura. Jeżeli chcemy, żeby cała ta sytuacja rozgrywała się po najniższym linii oporu, musimy ZACHOWAĆ SPOKÓJ. Pozwolić na te chwilę nerwów, ale i tłumaczyć, że powinien się uspokoić i pomyśleć logicznie, bo teraz ponoszą go nerwy i nie myśli racjonalnie. Wiem, na język pcha się od razu "Idioto, weź się ogarnij bo nie wiem co Ci zrobię!!!!" - ale to najgorsze z możliwych wyjść, nie pomoże a tylko podjudzi nerwusa. Cała sytuacja powinna skończyć się tym, że (niestety obydwoje macie popsuty wieczór , to nieuniknione, ale.. z czasem nauczycie się tak szybko wpływać na partnera, że zajmie wam to "okiełznywanie" nerwów, chwilę :) ) dajecie za wygraną i kończycie rozmowę i dajecie sobie czas na przemyślenia. Choćby nie wiadomo co nie pisz pierwsza z chęcią pogodzenia się.. to jest ciężkie, bo on nie odpuszcza i nęka Cię dalej ciężkimi sms'ami, wiem ale ON musi zrozumieć , że robi źle. Faceci nie analizują, robią to co uważają za słuszne nie wiedząc do końca czy to dobre czy złe , a już na pewno czy Ciebie to rani.. w nerwach ponosi ich totalnie i dopiero kiedy się uspokoją, zdają sobie sprawę , że mogli Cię zranić i wykazują się skruchą. Wtedy są tacy uroczy, jak małe szczeniaczki. ;p Nie powinnaś od razu ulegać pięknym przeprosinom i tekstami w stylu "Tak Kochanie , przepraszam i rozumiem. Więcej nie będę, postaram się." - nie! Zmiany nikomu nie przychodzą łatwo. A nad wyeliminowaniem takiego zachowania musicie pracować RAZEM! Rozmowa- dużo rozmowy - to podstawa. Musicie mówić o tym co was boli, czego nie lubicie, czego się boicie... Oczywiście co uwielbiacie itd, także, bo nie trudno urazić męskie ego a dużo trudniej je odbudować. On w końcu zrozumie , że nie może tak reagować i dużo szybciej będzie się opanowywał( jednak to zajmuje wiele miesięcy). Rezultat? Ty tracisz o wiele mniej nerwów, rozumiesz się ze swoim partnerem a on.. uważa Cię za idealną! :D POWODZENIA! 
ps. Aaa...zapomniałabym, działa to też w drugą stronę. Kiedy Ty nie możesz już opanować nerwów, targają Tobą baaaardzo negatywne emocje. Niech on nie zastanawia się jak ma z Tobą rozmawiać, tylko niech Cię przytuli.. mimo tego, że nie chcesz, że się wyrywasz. Męskie, ciepłe ramiona ukochanego to najlepszy narkotyk - lekarstwo na nerwy. Jeszcze mu za to podziękujesz. :))

cudooooowny,najwspanialszy Jason Statham. <3


by. iosiowa. ;)

środa, 9 października 2013

94.

Nie może być non stoper dobrze... Dlatego też, okazuję się, że jestem chora. Bogu dzięki nie jest to nic poważnego, ale bardzo dokuczającego i uniemożliwiającego normalne funkcjonowanie.. kierwasztwarz. Jednakże planów nie zmieniam i jakoś przetrwam te dwa dni. Nie mogę doczekać się piątku, Kiw. ja nie jestem pewna czy wiesz na co się piszesz. ;D A tak z innej beczki to chyba powinnam założyć blogaska z poradami małżeńskimi tudzież partnerskimi. Wszystko fajnie tylko szewc bez butów chodzi.. x.X Życie... ,ale może skuszę się raz na jakiś czas na słodziaszne porady w tutejszych postach. 
A obecnie to ledwo siedzę z lapkiem na kolanach, obładowana kserówkami i przedzieram się przez dzieje Achillesa czyli Historia Wychowania w Grecji, zonk
Aaa... no i zapomniałabym. Cieszyć się czy płakać, że tyle ludzi czyta mojego blodzia? Hmm.. ciężko to stwierdzić. Chceta to się śmiejta, jednakowoż zainteresowanych zapraszam do zaglądania bo niebawem będą pojawiać się tu różnego rodzaju nowostki- niespodzianki i trochę zmienię dotychczasowy styl prowadzenia. (...) Mimo wszystko - dalej jestem szczęśliwa, o!

wroclawskie z Anitkiem. ;)*

wtorek, 8 października 2013

93.

Powracamy do żywych! Czyli posiadamy z Anitkiem internety! Wieeeelkie podziękowania należą się Maćkowi. Ach jaki ten świat mały! :) W skrócie.. wszystko toczy się w jak najlepszej hierarchii , ładzie i ogólnym porządku. Jestem szczęśliwa, wszystko idzie po mojej myśli a nawet lepiej! Ten week upłynął mi z misiami z Orłowca i koniowate baaaardzo na plus. W najbliższy wybieramy się z razem z Kiw. do Krzysia :)) A później jadę zobaczyć moich nowych, wrocławskich podopiecznych.. Jej, jeżeli to wszystko wypali to będzie znakomicie! 
Uczelnia i konie - brak czasu na głupoty, uwielbiam to! 


brakuję mi Piotrka... tylko tego do szczęścia absolutnego.

moja ukochana ponownie. <3

czwartek, 3 października 2013

92.

Wrocław.. da się lubić! :) 
Ale dobrze, że jutro do domu... i do koni, rzecz jasna!


                najpiękniejsza.
<3.