niedziela, 17 listopada 2013

114.

Weekend w domu - czyli coś co takiego tygryski jak ja lubią najbardziej. ^^ Czwartek mega galopny teren u Marzenki, na pięknym Karlosie! Ach, nie pamiętam kiedy ostatnio raz tyle się wygalopowałam.. Przypomniały się młodzieńcze wygłupy. Wieczorem łycha z Kiwi, czyli jak to bywa w naszej małej wsi. ;D W piątek pojeździłam chwilę z Marzenką Majkę i nie powiem, w dalszym ciągu jest dobra! W sobotę teren w najlepszym składzie: ja i Nikam (czyli najmniejszy koń dla najwyższego jeźdźca, a przy okazji nie kończące się turbo! :D ) , Marzena i Edea, Kaja i Karlos, Oliwka i... Saga(która to jest niegrzeczna i chcąc skopać mojego konia, skopała mnie... smuteczek :( ), Megi oraz Śnieżka + towarzysze nieustanni czyli psiaki: Elfi i Fox, który odprowadzał nas do domu. :D Wszystko byłoby fajnie, jakby pominąć kilka nie miłych kopniaków i to, że dzisiaj de facto musiałam odpuścić teren na zimnych i trening w Orłowcu.. Mam nadzieję, że jutro ból nogi ustąpi bo we wtorek nie odpuszczę i w końcu pojeżdżę na Siwym! Tymczasem week. się skończył i pora pakować się do Wrocławia....

My i piękne tereny! <3

ja i moja marnotrawna grzywcia.. ;x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz napisać coś żałosnego, to lepiej sobie oszczędź. To tylko świadczy o Tobie samym, nawet jak jesteś ANONIMOWY.